Z pamiętnika ŚDM – Miś Leon

Leon z przyjacielemKolejny dzień, kolejne wrażenia.
Tutaj w Krakowie z pewnością czas mija zbyt szybko, i na pewno jest go za mało.
Zaraz po przyjeździe do małej wioski, w której nocujemy, przy okazji wypakowywania bagaży, w luku został mały pluszowy miś. Ksiądz oczywiście dopytywał do kogo należy, komu odczepił się od bagażu jednak nikt się do niego nie przyznał.
Wtedy stwierdziłam, że w sumie skoro nikt się nie zgłasza mogę go przygarnąć. Miś został Leonem i stał się główną atrakcją pierwszego dnia w Krakowie. Dlaczego???
Ponieważ w geście miłosierdzia postanowiłam, że nieco go wypiorę. Niestety kiedy Leon znalazł się pod bieżącą wodą okazało się, że jest misiem z bogatym wnętrzem i kiedyś najprawdopodobniej coś mówił, albo wydawał jakieś dźwięki.

Po wyschnięciu okazało się że nadal wydaje dźwięki, które przez zamoczenie zmieniły swój ton i teraz Leon brzmi podobne do skrzyżowania płaczu dziecka które jest bardzo głodne, i kota któremu ktoś schował whiskasa.

Jako, że nieodłącznym elementem każdego wyjazdu są zdjęcia, logicznym było, że Leon również musi na nim być. Usadziłam go na makiecie Krakowskiego ratusza i w tym momencie podszedł do mnie pewien Australijczyk.
Pokazał swojego misia koalę i zapytał czy może dołączyć do Leona. Wyobraźcie sobie moją minę i reakcję.

Oczywiście zdjęcie i misiów i ich właścicieli jest już od wczoraj na facebooku.
Ale co jest sednem tej historii?
Po zdjęciu Australijczyk zapytał czy chcę również jego misia, więc dziś Leon faktycznie nie jest sam.
I z jednej strony to śmieszne, że ekscytuję i podniecam się dwoma misiami, z czego jeden ma każdą kończynę przyszytą na innym poziomie, a drugi ma dziurkę w czole bo wyciągnęłam  przyssawkę ze sznureczkiem. I nie są to najpiękniejsze misie na świecie.

Jednak ta sytuacja w jakiś sposób pokazuje, że jeżeli dasz coś z siebie, to dostaniesz coś dla siebie. Może robisz coś, co pozornie wydaje się bez znaczenia i jest śmieszne, albo głupkowate.
Ale ta rzecz, może kiedyś dać ci wiele radości i nigdy nie wiesz kiedy dobro przekazane wróci.

Tutaj w Krakowie mijamy tysiące ludzi których nigdy więcej pewnie nie zobaczymy na oczy. Ale są też tacy, których znamy i spotykamy po jakimś czasie. I piękną rzeczą jest, gdy te osoby poznają cię i cieszą się ze spotkania, bo kiedyś doświadczyły od ciebie dobra. Bo sprawiłeś że cię zapamiętały. I nie musi to być coś wielkiego. Nie muszą pamiętać cię, bo oddałeś im swoją jedyną nerkę.
Ale dlatego że się uśmiechnąłeś, podałeś herbatę albo po prostu byłeś.

Są ludzie, którzy podchodzą, pytają skąd jesteśmy, robią zdjęcia, włączają się w śpiew albo sami śpiewają. I nawet nie zdają sobie sprawy ile to dla mnie znaczy i jak to wpływa na moje przeżycie Światowych Dni Młodzieży.

 

Informacje o Agata

Jestem dziewczyną, która czasem mimo iż jest dorosła, zachowuję się jak dziecko. Małe rzeczy sprawiają mi wielką radość. Cieszę się z uśmiechu, dobrej herbaty i czekolady. Lubię słuchać ludzi i patrzeć na nich na ulicy. bo to oni stają się moją perspektywą
Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *