Mężczyzna w czerwonych trampkach

Docieram na dworzec zdecydowanie za wcześnie. O dziwo tramwaj się nie spóźnił, ja nie spóźniłam się na tramwaj, a na dworcu siedziało jedynie kilka osób czekających spokojnie na swój pociąg. Zachodzące słońce wkrada się przez wielkie szyby, i oślepia wszystkich, którzy próbują sprawdzić pociągi na wielkiej tablicy informacyjnej.
Ten widok napawa lekkim niepokojem. Zwykle w tym miejscu odbywa się batalia o każdą sekundę, która oddziela człowieka od odjazdu pociągu a kolejki do biletomatów muszą zakręcać tworząc fale, by nie zablokować ruchu.

Siadam wygodnie w pustym przedziale. Środek tygodnia pozwala na takie luksusy. W weekend zapewne stałabym gdzieś między walizką a czyjąś torbą, a zdecydowanie za blisko stałby jakiś facet ze swoim małym ratlerkiem. Po chwili kątem oka dostrzegam wysokiego mężczyznę, który zajmuje miejsce na siedzeniach zaraz obok moich i rozkłada swoje zakupy. Widzę też czerwone trampki i niebieskie spodnie. W mojej głowie mimowolnie pojawia się myśl, że to dość odważne połączenie. Ja wybieram raczej stonowane kolory, dlatego takie zestawienie jest dla mnie intrygujące.
Jednak lektura moich notatek i zjedzenie kanapki z salami wydaje się być w tym momencie ciekawsze, niż interpretowanie ubioru współpasażera. Mężczyzna przerywa moje skupienie zadając pytanie, które od razu zmienia moje nieco obojętne nastawienie.
-Przepraszam na jakiej stacji pani wysiada? Nie widzę nikogo innego, a nie chciałbym przespać swojej stacji- starszy mężczyzna przyjaźnie się uśmiecha.
Nie może dostrzec tego co właśnie zaczęło dziać się w mojej głowie. To pytanie sprawiło, że rozpoczął się proces identyfikacji i szukania odpowiedniego momentu w przeszłości, w którym ów mężczyzna odegrał jakąś role. W przeciągu ułamka sekundy przez głowę przelatują mi miejsca, wydarzenia i ludzie. Jednak nie muszę się długo zastanawiać.
On jeszcze nie wie, że znam jego imię i poznałam jego syna. Co więcej wiem, że stojący przede mną mężczyzna jest dyrektorem banku.

-Wysiadam w Inowrocławiu. A Pan w Trzemesznie. Nie ma sprawy. Dopilnuję, żeby wysiadł Pan na właściwej stacji- Widzę jego lekko zdezorientowaną minę i wzrok, który przeprowadza taką samą identyfikację jak ja przed chwilą, więc szybko dodaję – Znamy się z pielgrzymki na Jasną Górę. Szliśmy w tym roku w tej samej grupie – Na twarzy brata* Benedykta pojawia się lekka ulga i uśmiech.

*Warto wytłumaczyć ten zwrot, żeby uniknąć niedopowiedzeń. Brat w tym przypadku nie oznacza przynależności do jakiegoś zakonu. Na pielgrzymce by poczuć rodzinną atmosferę i unikną niezręcznych sytuacji jak do kogo się zwracać, do kobiet mówi się siostro a do mężczyzn – bracie

Niby nic wielkiego. Codziennie spotykam ludzi których gdzieś poznałam. Ale w większości przypadków kończy się na szybkim ,,Cześć” po którym zawsze mam wrażenie, że wykrzyczałam to zbyt głośno albo, że mój głos brzmiał strasznie dziwnie.
Ale tym razem udało się trochę bliżej poznać osobę, z którą nie miałam możliwości wcześniej zbyt wiele rozmawiać.
I jest to jeden z powodów, dla których warto czasem zdjąć słuchawki albo oderwać się od swoich interesujących notatek. Żeby poznać historię drugiego człowieka.
Bo twoje notatki nie opowiedzą Ci, dlaczego zdecydowały się pójść na pielgrzymkę, co na niej było tak ważnego albo dlaczego uważają, że żyjemy w czasach strasznej biurokracji.

Nie powiedzą ci też co robiły w Poznaniu, jakie mają plany, co jest dla nich ważne i co sprawia, że ich zapał do pracy czasem słabnie. Nie zapytają co u Ciebie i nie powiedzą, że dobrze ci widzieć.
Dlatego lubię rozmawiać z ludźmi i odkrywać ich perspektywy patrzenia na życie. Wtedy istnieje prawdopodobieństwo, że moje nieco się rozszerzą.

DSC_1305

Informacje o Agata

Jestem dziewczyną, która czasem mimo iż jest dorosła, zachowuję się jak dziecko. Małe rzeczy sprawiają mi wielką radość. Cieszę się z uśmiechu, dobrej herbaty i czekolady. Lubię słuchać ludzi i patrzeć na nich na ulicy. bo to oni stają się moją perspektywą
Ten wpis został opublikowany w kategorii Strona główna. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *